Ponieważ, podobnie jak w wielu innych przypadkach, zamieniamy bezpieczeństwo na wygodę.
Po co w ogóle latać, jeśli chcesz czuć się niewygodny, ale bezpieczniejszy? Okej, nie mogłeś dostać się tam, dokąd się wybierasz, ale (prawie) niemożliwe jest uczestniczenie w katastrofie lotniczej, jeśli nie jesteś w samolocie.
Prawdziwą odpowiedzią jest to, że statystycznie bardzo niewiele osób kiedykolwiek uczestniczyli w katastrofie lotniczej. Spośród nich statystycznie bardzo niewielu umiera.
Jak stwierdzono w mojej odpowiedzi, jeśli w tej chwili wsiadłeś do przypadkowego samolotu, a następnie na każdym lotnisku natychmiast wysiadałeś i wsiadałeś do innego przed odlotem zabrałoby ci od 20 do 100 milionów lotów, zanim zginąłbyś.
Więc masz 0,00000001 do 0,00000005 szansy, że kiedykolwiek zginiesz w katastrofie lotniczej. To jest tak bliskie pomijalności, że nie ma znaczenia. A jeśli przeżyjesz katastrofę lotniczą, czy na pewno będziesz wdzięczny swoim liniom lotniczym za umieszczenie Cię na ładnych „jeszcze tak nieco bezpieczniejszych” miejscach z tyłu?
Statystyki „bezpieczniejszych” miejsc opiera się wyłącznie na wypadkach z udziałem ofiar śmiertelnych: wyklucza wypadki, w których ginie wszyscy lub nikt, i pomija obrażenia.
Krótko mówiąc, patrzysz na statystycznie nieistotne statystyki dotyczące tego, które miejsce jest „najbezpieczniejsze „na samolocie, który prawie na pewno i tak się nie rozbije, a nawet gdyby tak się stało, prawdopodobnie wszystkim byłoby dobrze (w 85% wypadków nie było ofiar śmiertelnych).
Porównaj tę znikomą różnicę w bezpieczeństwie z 4,5 miliona pasażerów dziennie, z czego około pół miliona (10%) to prawdopodobnie klasa biznes ... i patrzysz na ogromnie niewygodne 182 miliony najlepiej płacących, najbardziej niecierpliwych pasażerów każdego roku, w zamian za to, że coraz mniej prawdopodobne jest, że zginą w wypadku, z którym prawdopodobnie mieli do czynienia nie mógłbym być w to zaangażowany w pierwszej kolejności.
Jeśli jestem w katastrofie lotniczej, prawdopodobnie jestem martwy lub nie ... moim problemem nie jest to, czy zamierzam wykorzystać mile, które często latam, ani gdzie siedzę.